25 czerwca obchodzimy światowy dzień Bielactwa. Jest to choroba, która objawia się plamami odbarwieniami na skórze. Z dolegliwością tą boryka ją się m.in. Kasia Smutniak czy Ewelina Kopic. Jednak to głównie za sprawą Winnie Harlow a właściwie to Chantelle Brown-Young, czarnoskórej modelki z bielactwem wielu ludzi dowiedziało się o tej przypadłości.
Co jest przyczyną powstawania plam bielaczych?
Dokładny mechanizm pojawienia się depigmentacji skóry w ciąż nie jest do końca poznany. Rozważanych jest wiele czynników takich jak: geny, stres oksydacyjny, ale przede wszystkim proces autoimmunologiczny. Mimo, iż bielactwo stanowi raczej defekt kosmetyczny ma ona również ogrom wpływ na sferę psychiczną cierpiących na nie ludzi. Wiele osób z bielactwem szczególnie tych z ciemną karnacją walczy z niską samooceną a nawet depresją. Niestety wpływ na to ma również dyskryminacja z jaką przez wiele lat się spotykali. Bielactwo bowiem jest chorobą znaną od bardzo dawna a pierwsze jego opisy można znaleźć już w Biblii, Koranie i literaturze buddyjskiej. W wielu krajach np. w Indiach do dziś łączy się z nim brak społecznej akceptacji dla chorych.
Inność zawsze budziła emocje.
Ci, którzy wychodzą z cienia i otwarcie opowiadają o tajemniczych wzorach, które powstają na ich ciele stopniowo przełamują lęk przed tym co nieznane. Pozwalają nam dostrzec kryjące się w nich piękno. Obecnie w sklepach są już dostępne lalki z białymi łatkami, w popularnych grach typu Minecraft można wybrać dla bohatera skórę z bielactwem a modelki takie jak Winnie stają się twarzami topowych marek. To jednak nadal zbyt mało. Wielu zwłaszcza młodych ludzi wciąż wstydzi się swojej pokrytej odbarwieniami skóry. Niejednokrotnie potrzebna im jest długotrwała terapia i duże wsparcie otoczenia by zaakceptować siebie.
„Piękno bielactwa”
Projekty takie jak „Piękno bielactwa” organizowane przez Ewelinę Juskowiak i Hannę Lewandowską są niezwykle potrzebne nie tylko aby budować świadomość społeczną czym jest bielactwo ale również po to aby pokazywać jego piękno. Na odbywających się już cyklicznie sesjach zdjęciowych powstają przepiękne i pełne emocji obrazy ukazujące inne oblicze piękna niż to jeszcze do niedawna promowane w mediach. Jest to też wspaniała okazja do spotkań, wymiany doświadczeń oraz wzajemnego wsparcia. Ja natomiast jako matka małej kobietki z bielactwem mam cichą nadzieję, że dzięki takim akcjom i ludziom, którzy je organizują w przyszłości te intrygujące, naturalne tatuaże będą coraz częściej uznawane za synonim piękna tak jak figlarne piegi czy ognisto rude włosy.
Anna Doliwa
Psycholog, terapeuta